Popularne tagi
Tagi

(Nie) Pamięć – Powstanie warszawskie

(Nie) Pamięć – Powstanie warszawskie

(Nie) Pamięć

Powstanie warszawskie

 

Pierwszego sierpnia od wielu lat pod pomnikiem AK przed kościołem pw. św. Bonifacego odbywają się uroczystości poświęcone rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Tak było i w tym roku. Ale zanim o 17.00 zawyły syreny już przed południem odbył się w Europejskim Centrum na terenie byłego Stalagu VIII A wykład poświęcony temu historycznemu wydarzeniu, który poprowadziła dla grupy młodzieży z projketu organizowanego przez Meetingpoint Memory Messiaen pod nazwą YOUNION pochadząca z Niemiec, Polski, Ukrainy i Włoch prezes Fundacji Pamięć, Edukacja, Kultura, Kinga Hartmann-Wóycicka.

Pierwszy sierpnia 1944 roku to jedna z najważniejszych dat w historii Polski. To był dzień wybuchu powstania, zrywu wolnościowego, a równocześnie największej i najdłuższej, trwającej bowiem 63 dni, bitwy w historii drugiej wojny światowej, toczonej przez podziemną organizację z regularnymi wojskami okupanta.

Powstanie warszawskie. Trudny temat dla Polaków, szczególnie bolesny dla Warszawy. Mimo upływu 80 lat wciąż jest przedmiotem dyskusji historyków, rozmów rodzinnych. Pytania, hipotezy, teorie przewijają się od lat przez polskie media Wciąż pojawia się pytanie, czy było potrzebne czy ta hekatomba miała sens.

 

Dowództwo AK zdecydowało o wybuchu powstania, pragnąc uwolnić stolicę od niemieckiego okupanta i wystąpić wobec nadciągającej Armii Czerwonej jako gospodarz miasta. Nie doceniono istniejącego jeszcze potencjału armii niemieckiej i nie zdawano sobie sprawy z hipokryzji Moskwy, która wzywała Polaków do walki, a potem zatrzymała swoje wojsko po prawej stronie Wisły, na Pradze, i nie udzieliła pomocy wykrwawiającemu się miastu.

Nie chcemy tu niczego ani nikogo oceniać. Spotkaliśmy się, by przypomnieć historię powstania, oddać hołd bezprzykładnemu bohaterstwu powstańców i niezmiernemu cierpieniu i tragedii mieszkańców Warszawy.

Od wielu lat w całym kraju odbywają się uroczystości upamiętniające ten tragiczny zryw. Ale był okres, kiedy o powstaniu nie wolno było głośno mówić, a spotkania byłych powstańców na grobach tych, co polegli odbywały się niemal w konspiracji. Bohaterskich żołnierzy nazywano karłami reakcji, więziono i skazywano. Dziś trudno w to uwierzyć.

 

Powstanie wybuchło 1 sierpnia o godz. 17.00. Do tego czynu zbrojnego przygotowywali się przez lata okupacji żołnierze Armii Krajowej, wśród nich tysiące młodych ludzi, wychowanych w dwudziestoleciu międzywojennym w duchu patriotyzmu i wolnościowych ideałów.

Niestety ich entuzjazm i zapał do walki nie szedł w parze z uzbrojeniem. Mieli i musieli dopiero zdobywać broń.

Euforia pierwszych chwil, zaskoczenie Niemców, drobne zwycięstwa powstańców, wzruszenie, łzy radości mieszkańców, białoczerwone flagi i muzyka Chopina dobiegająca z niektórych mieszkań – to wszystko trwało krótko. Powstańców i ludność cywilną Warszawy czekały dwa miesiące walk w mieście, a przede wszystkim nastąpił krwawy, zbrodniczy odwet okupanta na ludności cywilnej dwóch dzielnic Warszawy – Woli i Ochoty.

Już od pierwszych godzin powstania oddziały niemieckie dopuszczały się licznych zbrodni wojennych – wziętych do niewoli powstańców rozstrzeliwano, rannych dobijano, doszło do zbiorowych mordów na ludności cywilnej.

Zgodnie z szaleńczym rozkazem Hitlera wszyscy mieszkańcy miasta mieli być zabici, a Warszawa zrównana z ziemią. Stłumienie powstania miało być odstraszającym przykładem dla całej Europy.

W myśl tych rozkazów rozpoczęła się pacyfikacja Woli, zajętej częściowo przez Armię Krajową dzielnicy Warszawy.

W czasie tej pacyfikacji, nazwanej potem rzezią Woli, miało miejsce bezprzykładne okrucieństwo wobec jej mieszkańców, którzy ginęli całymi rodzinami. Ludzie byli wypędzani ze swych mieszkań dom po domu, ulica po ulicy, często zabijani na miejscu na podwórzach kamienic, na ulicach, w kościołach. Do piwnic wrzucano granaty, a domy podpalano. Trudne do wyobrażenia sceny rozgrywały się w dwóch szpitalach na Woli, przy Działdowskiej i Płockiej, gdzie mordowano chorych i personel.

Do 12 sierpnia zamordowano według szacunków około 60 tysięcy osób, mężczyzn, kobiet, dzieci! Czy jesteśmy w stanie wyobrazić to sobie?

Akcją pacyfikacyjną na Woli dowodził generał SS Heinz Reinefarth, a specjalną jednostką Oskar Dirlewanger, obaj otrzymali za swe zasługi wysokie odznaczenia.

Reinefarth był w latach 1951–1967 burmistrzem miasta Westerland na wyspie Sylt. Wszczęte w 1961 śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych w Warszawie zostało umorzone bez wniesienia oskarżenia.

W 2014 roku, podczas uroczystości upamiętniających masowe mordy na Woli, ówczesna burmistrz Westerland, Petra Reiber, w poruszających słowach prosiła o przebaczenie za krzywdy wyrządzone przez kata Woli i innych nazistów.

Powracając do powstańczej opowieści. Walki trwały z różną intensywnością prawie we wszystkich dzielnicach stolicy, z wyjątkiem Warszawy prawobrzeżnej. Szczególnie zaciekle broniło się Stare Miasto, które zamieniało się w góry ruin i zgliszcz. Część powstańców przedostawała się kanałami do innych dzielnic. Wiele dzielnic znajdowało się pod ostrzałem ciężkich dział. W tym piekle żyła ludność cywilna pozbawiona żywności, wody, opieki medycznej.

Powstanie trwało 63 dni, do 3 października. W negocjacjach ustalono, że z miasta wychodzą zarówno oddziały powstańcze – żołnierzom przyznano status jeńców wojennych – jak też ludność cywilna, którą kierowano głównie do obozu przejściowego w Pruszkowie.

Potem przystąpiono do systematycznego niszczenia miasta. Warszawa miała zniknąć z powierzchni ziemi. Domy wysadzano w powietrze, podpalano. W płomieniach znikały biblioteki, dzieła sztuki, dorobek pokoleń. W gruzach legły bezcenne zabytki architektury. Ludność cywilna z tobołkami i plecakami wychodziła z miasta.

Bilans ofiar ludzkich był tragiczny. Wśród powstańców: 16 tysięcy zabitych i zaginionych, 20 tysięcy rannych i 15 tysięcy wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr na Woli i Ochocie zginęło od 150 tysięcy do 200 tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy.

Również w Zgorzelcu można znaleźć ślady powstańcze. Do Stalagu VIII A w byłym Görlitz-Ost przywieziono jeńców, żołnierzy AK. Z dostępnych dokumentów wiemy, że było to 37 powstańców. Prowadzimy dalsze badania w polskich i niemieckich archiwach. Chcielibyśmy poznać ich nazwiska.

W historii budowania polskiej państwowości w nowym mieście powstałym po wojnie – Zgorzelcu – znajdujemy też żołnierzy AK, powstańców. Wspomnijmy dziś lekarza, który budował tu polską służbę zdrowia Jana B. Glińskiego, Zygfrydę Otwinowską, nauczycielkę, dyrektorkę pierwszej polskiej szkoły w Zgorzelcu i jej brata Zbigniewa Otwinowskiego, naczelnika Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w latach 1945 i 46, później kierownika Referatu ds. Odbudowy.

Pamiętajmy o ich zasługach dla naszego miasta.

 

                                                                     Kinga Hartmann-Wóycicka

                                                 Prezes Fundacji Pamięć, Edukacja, Kultura

Fot.: Meetingpoint Memory Messiaen e.V.